Król wśród zup. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że to nasza zupa narodowa. Nierozłączny z niedzielnym obiadem. Ile głów tyle sposobów na ten idealny, najlepszy, najbardziej złoty i klarowny.
No właśnie, jeżeli o klarowność idzie to pierwszą wodę po zagotowaniu kurczaka wylać, czy zebrać szum? Ja jestem zwolenniczką drugiej metody. Wraz z pierwszą wodą wylewamy bowiem smak, aromat, całą esencję.
Warzywa w całości i do kosza, czy pokrojone i na talerz? Tu mam wrażenie, że odpowiedzi innej być nie może niż opcja druga. Marchew i pietruszkę zawsze kroję i przebywają sobie w rosole aż trafią do naszych brzuchów. Za wyjątkiem selera, który daję w dużym kawałku i wyjmuję po ugotowaniu, lub spoczywa sobie w garnku nieruszony, aż pokaże się dno. Zdaję sobie sprawę(acz nie rozumiem), że są i tacy, którzy żadnych pływających warzyw nie tolerują, a zatem warzywa wtedy sio z zupy.
Co aby rosół był cudownie złocisty? Nie, nie, nie- to nie za sprawą kostki rosołowej! Precz z tym pomysłem, zapomnij! Rosół gotowany powoli, z odpowiednią ilością warzyw, na dobrym kurczaczku sam nabierze takiej barwy. A aby miał jeszcze głębszy kolor- nic innego niż palona cebula.
Do dzieła!
Składniki:
- 2 litry wody
- duża marchew
- korzeń pietruszki
- 1/2 selera
- średnia cebula
- skrzydełka, lub ćwiartka z kurczaka ( u mnie 1 spora ćwiartka)
- natka pietruszki wg uznania
- sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy
Kurczaka dokładnie myję, osuszam, wkładam do garnka i zalewam zimną wodą. Zagotowuję na małym ogniu. Gdy na wierzchu zacznie zbierać się szum, zbieram go dokładnie łyżką do momentu aż całkowicie przestanie się tworzyć.
Wtedy dodaję ziele angielskie, liść laurowy, marchew i pietruszkę pokrojone w słupki oraz selera w całości.
Na suchej patelni mocno palę pokrojoną w kostkę cebulę i dodaję do garnka. Niektórzy solą rosół już w tym momencie, inny czekają na sam koniec gotowania. Ja dodaję trochę soli już, a trochę na koniec (lepiej od razu nie przesadzić, ponieważ rosół podczas gotowania znacznie się zredukuje i może być za słony).
Rosół gotuję ok 2,5 godziny na bardzo wolnym ogniu.
Na sam koniec dodaję posiekaną natkę pietruszki, pieprz, w razie potrzeby dosalam. Podaję z makaronem.
Smacznego <3
0 komentarze:
Prześlij komentarz