Jak dobrze pojechać na wieś <3 Odkąd mieszkam w mieście i gotuję, a są to (zaledwie) trzy lata, skarby z ogrodu doceniam po stokroć. Oczywiście, mam obok bazarek, na którym kupię całkiem ekologiczne warzywa, ale tu pojawia się magiczne słowo KUPUJĘ :) Będąc sobotę u babci na małym podwieczorku dopadła mnie refleksja na temat luksusu jakiego babcia doświadcza. Bo ile ja bym dała, aby móc wyjść do ogrodu po świeże, młode, nieskalane żadną chemią warzywa i to w dodatku całkiem za darmo, wyhodowane na własnej piersi. Oczywiście, takie warzywa trzeba zasiać/posadzić, wypielić, a później zebrać. Ale przecież to jest tego w stu procentach warte!
Zastanawiacie się na pewno co jadłam na owym podwieczorku. Ano właśnie duszone młode warzywa. Cebulę, ziemniaczki i marchewkę dostałam od babci, a cukinię i fasolkę szparagową z działki od mamy M. Do tego filet z kurczaka, lub indyka i fit - ekologiczny obiad gotowy!
Składniki:
- 30 dkg młodych ziemniaków
- 4 młode marchewki
- 30 dkg fasolki szparagowej
- duża młoda cebula
- 5 ząbków czosnku
- 2 małe cukinie
- 40 dkg filetu z kurczaka/ indyka
- 1/2 pęczka natki pietruszki
- sól, pieprz, papryka słodka
Obcinam końcówki od fasolki, przekrajam ją na pół i gotuję al'dente w osolonej wodzie.
Marchewki obieram, kroję w plasterki, rzucam na rozgrzany olej rzepakowy. Przykrywam i duszę, po kilku minutach podlewam wodą.
Ziemniaki obieram, także kroję w plastry, gdy marchew lekko zmięknie dorzucam na patelnię razem z pokrojonym w kostkę filetem i duszę pod przykryciem kolejne 5 minut.
Cebulę kroję w piórka, czosnek w plasterki- dodaję do pozostałych warzyw razem z odgotowaną fasolką.
Gdy cebula zmięknie dodaję pokrojoną w kostkę cukinię i posiekaną natkę pietruszki. Doprawiam solą, pieprzem i papryką słodką do smaku.
Duszę aż wszystkie warzywa będą odpowiednio (wg uznania) miękkie. W razie nadmiaru wody zdejmuję pokrywkę i czekam aż odparuje.
* Gdyby woda zbyt wcześnie odparowała- podlewam ponownie, aby warzywa się dusiły, a nie smażyły.
Smacznego <3
0 komentarze:
Prześlij komentarz